niedziela, 22 września 2013

W oczekiwaniu na szczeniaczki

Nie pisalam wczesniej , ze nasza Brenda bedzie ,,mama '' . Nie chcialam zapeszac , zreszta i my do konca nie bylismy pewni czy jest w ciazy czy nie. Zachowywala sie jak rozkapryszona baba- hormony raz jej rosly raz spadaly na leb . Tomek jezdzil z nia co drugi dzien na badania, ale i tak nie mielismy pewnosci czy bedzie miala ten ,, szczyt '' czy nie. Weterynarz powiedzila ,, jedzcie, pokryjcie ja to przeciez nie zaszkodzi, a noz widelec sie uda '' . No i udalo sie. Za jakies 7 dni spodziewamy sie malenstw :-) Boje sie tego porodu jak cholera, nigdy tego wczesniej nie robilismy . Weterynarz powiedzila, ze damy sobie rade , no ale jakby co to mamy do niego dzwonic . Uffff , az sie poce jak o tym mysle. A mza mowi, zebym glosno nie wypowiadala swoich obaw , bo noz widelec Brenda zrozumie i co bedzie. Przeciez musimy dac jej poczucie bezpieczenstwa . No tak , moj maz ma malego hysie na jej punkcie ,ale coz.... . Przez prawie pol roku wybieral dla niej partnera . No bo nie takie pochodzenia , za malo medali , nie ta linia, za malo obcej krwi wsrod przodkow , biszkoptowa barwa wsrod przodkow, ble ble ble..... . Tiaaa , gdybysmy my kobietki byly takie zapobiegliwe i z taka dokladnoscia wybieraly swoich partnerow - kandydatow na ojcow - to swiat bylby wprost idealny  hahaha... Fakt faktem , partner sliczniusi to mysle ze i malenstwa beda fajniusie . Brenda zmienila sie bardzo . Jest tak powolna i spokojna , ze chwilami mysle ze nam psa podmienili . Chodzi pieknie przy nodze , nawet bez smyczy . Teraz na nia trzeba wrecz czekac , zeby doszla a nie uganiac sie za nia. Cycochy ma wielkie , tyle ma juz mleka .A brzuch .... eh ogromniasty . Tomek postawil ja przednimi lapami na schodach i sprawdzal jak sie malenstwa ruszaja. To niesamowite .



 Uwielba lezec na ,, plecach '' . Nie wiem , moze tak jej wygodnie . Dzisiaj smarowalismy jej cycochy alantanem, bo sobie poobcierala - takie sa wielkie .




Moj pokoik - warsztacik zostal przerobiony w porodowke i jednoczesnie miejsce, gdzie Brenda bedzie mieszkala ze szczeniakami. Maz zbil kojec , wielki na pol pokoju . Wlozylismy do niego zdobyczny materac . Teraz tylko jeszcze kupimy w aptece przescieradla jednorazowe , takie absorbujace wilgoc . beda idealne do porodu , bo sie je po prostu po wszystkim wyrzuci , a legowisko bedzie czyste . Rozlozylismy tam nawet lozko , bo przeciez ktos bedzie z nimi musial spac jedna czy dwie noce. Nigdy nie wiadomo jak zachowa sie pierworodka. Wiec zabezpieczylismy sie na calego . Nie wspominajac , ze maz kupil juz miseczki w roznych kolorach dla szczeniaczkow , ja naszykowalam kolorowe tasiemki , ktore bedziemy wiazac szczeniaczkom zaraz po urodzeniu . Sterylne nozyczki jeszcze z mojego pobytu na onkologi czekaja nierozpakowane w pogotowiu . jeszcze tylko musze nici odkazic i jestesmy gotowi na przyjecie miotu .

A co u nas pozatym ? Remont ciagle trwa , ale chyli sie juz ku koncowi . Brenda jako ze jest wszedobylska cala umorusana jest w farbie . Ogona uzywala chyba jako pedzla :-)


                             Taras po malu zaczyna wygladac jak taras




                       Ale prace wciaz jeszcze trawaj - oto dowod na to .


    Tak sobie wymyslilam donice w tarasie - teraz wrzosy , ale na wiosne wsadze tam jalowce kolumnowe .      Marze o nich :-)
                    






                                                  Moje ukochane wrzosy :-)



A to z dzisiejszego spaceru do pobliskiego lasu . Borowki , juz lekko podmrozone , bo u nas ostatnio 0 st nad ranem . Przez to sa slodsze . Zrobilam z nich dzisiaj pyszny sosik . Dodalam rozmaryn , grubo mielony pieprz , odrobine cukru . Pyszota  :-) 






Oki , uciekam bo znowu zostane posadzona o spedzanie niedzielnego wieczora przy kompie . Zza chmur wyszlo slonce, jest cudownie , kolorowo . Tak wlasnie zapamietalam jesienne wieczory w Polsce kiedy bylam mala dziewczynka. Mowilo sie wtedy o pieknej zlotej polskiej jesieni . Tutaj tez jesien mieni sie tysiacem kolorow . Bardzo ja lubie . Dobra , zmykam , na szarlotke ktora wczoraj upieklam . Do niej filizanka wieczornej kawki . Uwielbiam niedziele . Szkoda , ze jutro znowu poniedzialek . Ale nic to , bo jeszcze tylko tydzien i mam jesienne fierie - jak to uczniowie w calej Norwegi . Jypppiiiii !!!!

Milego wieczoru . I pieknej jesieni Wam zycze . Ania

39 komentarzy:

  1. Aniu, trzymam mocno kciuki, mocno kciuki żeby wszystko było ok z Brendą, jednocześnie gratuluję, będziecie mieć cudne maleństwa. :))) Aniu, gratuluję Ci tarasu i..pięknych wrzosów...:)))Cudo...a te słodkości, pyszności...mmmmmm, slinka cieknie:) Pozdrawiam Was serdecznie:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jestem dumna z tarasu , pomimo ze to dzielo mojego Tomka. Wrzosy kocham i sa ze mna kazdej jesieni . Trzymaj za nas kciuki, bo to bedzie nasz pierwszy porod i boimy sie bardzo . Pozdrawiam ANia

      Usuń
  2. Będzie dobrze, poradzicie sobie z porodem!
    Pięknie aranżujesz wejście do domu- patrzyłam na tę przestrzeń z odrobiną smutku- w tym roku nie udało nam się ZNOWU odwiedzić naszej kochanej Norwegii...
    Pomysł na doniczkę w puszczoną w deski tarasowe- GENIALNY!!!Bardzo mi się podoba!
    Pięknej jesieni, Aniu życzę Tobie, męzowi i Waszej przyszłej psiej mamie!
    Buziaki
    M.Arta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz , ze to nie jest glowne wejscie . To dolne wejscie do domu , do tzw. hybbla . tamtedy tez mozna wchodzic . Glowne wejscie mamy z tylu i chyba duzo skromniejsze. Tomek powiedzial, ze bedziemy musieli zamontowc tu tabliczke z napisem ,, tu mieszkaja trole, do nas drozka i schodkami w gore '' . Dziekuje Martus za mile slowa

      Usuń
  3. Przygotowani na 100% ! Wszystko w szczegółach dopracowane! Gdyby Brenda umiała mówić, z pewnością byłaby wdzięczna!
    Piękne dekoracje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam cicha nadzieje, ze jestesmy przygotowani, ale jakies tabletki na uspokojenie tez zapewne by mi sie przydaly hehe

      Usuń
  4. Rany boskie!!!
    To rodzina Wam się powiększy!!!!! ;)))
    Nieźle to opisałaś z tym wyborem partnera...Ba!(uśmiałam się do łez)
    Swiat byłby naprawdą mniej skomplikowany, żeby to i u ludzi tak dało radę...
    Widzisz kochana, to mamy chyba takie same myśli, bo i u mnie szarlotka dzisiaj gościła, tylko moja pod białą pierzynką z bezy... :)(ta co na zdjęciu z Candy)
    I jeżeli jestem już w tym temacie,to jak wygrasz, to naturalnie że wysyłam paczkę do Norwegii.. :) Nie robię akurat pod względem granic żadnych ograniczeń.Względem anonimowych wpisów niestety tak, bo w ostatnim organizowanym przeze mnie Candy przyuważyłam coś co mi się nie spodobało. Mianowicie niektórzy powpisywali się e - meil adresami po parę razy....To taka drobna nieuczciwość niestety co niektórych blogowiczów....
    Pod względem czajników to Ja mam też bzika! hihi! Propozycję Twoją rozważę, chociaż do tego czajniczka jestem przywiązana... Jestem ciekawa Twojej kolekcji, także pokazuj!
    Pokazuj kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, ja nie po to ze go zaraz miec musze , no co Ty . Po prostu jest piekne i jak kazy zbieracz zachwycilam sie od razu . Ale wiesz co, mozemy sie powymieniac :-) jesli masz i Ty podwojne egzemplarze

      Usuń
  5. Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie!!!! Ciesze się razem z wami, pamiętam z jaka nadzieja pisałaś o wyczekiwanej psiej ciąży... POWODZENIA!!!!
    Taras mnie urzekł bardzo - jest zjawiskowy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O moj maz az urosl ze dwa centymetry z dumy :-) bo w koncu to jego dzielo

      Usuń
  6. Rany boskie!!!
    To rodzina Wam się powiększy!!!!! ;)))
    Nieźle to opisałaś z tym wyborem partnera...Ba!(uśmiałam się do łez)
    Swiat byłby naprawdą mniej skomplikowany, żeby to i u ludzi tak dało radę...
    Widzisz kochana, to mamy chyba takie same myśli, bo i u mnie szarlotka dzisiaj gościła, tylko moja pod białą pierzynką z bezy... :)(ta co na zdjęciu z Candy)
    I jeżeli jestem już w tym temacie,to jak wygrasz, to naturalnie że wysyłam paczkę do Norwegii.. :) Nie robię akurat pod względem granic żadnych ograniczeń.Względem anonimowych wpisów niestety tak, bo w ostatnim organizowanym przeze mnie Candy przyuważyłam coś co mi się nie spodobało. Mianowicie niektórzy powpisywali się e - meil adresami po parę razy....To taka drobna nieuczciwość niestety co niektórych blogowiczów....
    Pod względem czajników to Ja mam też bzika! hihi! Propozycję Twoją rozważę, chociaż do tego czajniczka jestem przywiązana... Jestem ciekawa Twojej kolekcji, także pokazuj!
    Pokazuj kochana!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wariaty jesteście ;-)))
    Pewnie, że sobie poradzicie i wszystko będzie dobrze ;-)))
    Pierwsze kocie mojej Oszer (moje pierwsze dziecko) przyszło na świat na moich kolanach...
    Pamiętam jak panikowałam, jak strasznie się bałam, jak bolało mnie gdy miauczała a ja nijak nie mogłam jej pomóc... ale poradziłyśmy sobie... tak naprawdę ona - instynkt zwyciężył ;-)))

    Pięknie się u Was robi i smakowicie
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taka nadzieje, ale wiesz - strach ma wielkie oczy i ja te oczyska wciaz widze. Ale nie damy sie , bedzie dobrze.

      Usuń
  8. Ależ Ci zazdroszczę tych emocji,nie wiem czy doczytałaś u mnie na blogu,ale miałam 13 lat seterkę irlandzką,kupiłam ją gdy przeprowadziłam się do nowego domu i byłam w ciąży z synem....w czerwcu musieliśmy ją uśpić,zbyt cierpiałam,chorowała kilka miesięcy i teraz bardzo żałuję,że nigdy nie dopuściliśmy jej,zostawiłabym jedną malutką sunię a teraz...nie chcę żadnego psa.Przynajmniej na dziś.Nawet nie wiesz ,jak tęsknię za moją Maltą.Minęło parę miesięcy a ja ciągle o niej myślę.Najgorzej jest w kuchni,bo zawsze razem gotowałyśmy.Kurcze rozkleiłam się,więc zmienię temat.Taras bajka ale najbardziej zachwyciło mnie miejsce na wrzos.Niesamowicie upiekszacie swoje miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co to przywiazanie do czworonoga - psa czy kota - i wiem co czujesz . Moj maz tez chce zostawic jednego szczeniaczka, ale ja na razie nie jestem gotowa na dwa psy . To duze wyzwanie, tym bardziej ze my wciaz podrozujemy - a to wielka przeszkoda. Wiesz jak trudno bylo nam znalezc rodzine , ktora moze sie opiekowac nasza Brenda podczas naszej nieobecnosci ? I wyobraz sobie , ze to nie sa polacy , ich przyjazn nie jest w stanie ogarnac naszej suni . To Obcy Norwedzy , z ogloszenia na FB zglosili sie i nam pomagaja . Zazwyczaj jezdzi z nami wszedzie, no ale do szpitala zabrac sie jej nie da . Wazne , ze w koncu znalezlismy pomoc . Pozdrawiam

      Usuń
  9. Gratuluję! Po porodzie pozwól suni zająć się szczeniaczkiem (niech sama oczyści maluszka, wzmocni to więź z nim i ma duży wpływ na przebieg dalszego porodu). Po urodzeniu ostatniego szczeniaczka warto odwiedzić weterynarza, żeby sprawdził czy wszystko w porządku z waszą suczką. U mnie szczeniaczki urodziły się 10 dni temu i jestem na bieżąco.
    Jeszcze raz gratuluję i życzę powodzenia! Na pewno dacie sobie radę.
    p.s. macie przepiękny taras :) bardzo lubię wrzosy
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za dobre rady . kazda jest dla nas zlotem . Dzisiaj postanowilismy przeniesc kojec do porodu na gore, do nas . Tomek przeczytal , ze suka moze sie czuc odrzucona przez wlascicieli, ktorych traktuje jak swoja watache i moze zagryzc male. Wiec lepiej jej nie izolowac, bo nie wiadomo co jej przyjdzie do glowy. Jakos sie przemecze ze szczeniaczkami te dwa tygodnie. Damy rade. Kochamy psy :-). Dzisiaj 57 dzien, wiec to juz tuz tuz, ale mierzylismy temp. i na razie jest 37,3 wiec spokoj . Pozdrawiam ANia

      Usuń
    2. Moja Sonia rodziła na posłaniu w miejscu, w którym zawsze śpi (tam czuje się najbezpieczniej). Na początku przy pierwszym szczeniaczku sunia może być skołowana i może przez przypadek zrobić mu krzywdę. Suczki najczęściej zagryzają małe jak czują zagrożenie. Po porodzie suni należy dać coś do picia ( mi wet polecił 1 szklankę mleka wymieszaną z żółtkiem i łyżeczką śmietany 12%, musi być ciepłe; karmiłam też taką mieszanką szczeniaczki). Jeśli chodzi o usg to obraz się nakłada i trudno jest policzyć szczeniaczki. Mój wet mówił, że badanie rtg pokazuje ile jest szczeniaczków, ale jest bardzo stresujące dla psiaka i lepiej po porodzie sprawdzić na usg czy wszystkie psiaki i łożysko zostały urodzone.
      Czeka Was wspaniała przygoda. Szczeniaczki szybko rosną i warto robić dużo zdjęć :-)
      p.s. nie wiem czy wiesz, że suczki mające młode są bardzo agresywne w stosunku do obcych osób (w czasie odwiedzin lepiej zamknąć pomieszczenie, w którym jest z maluszkami)
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Trzymam kciuki za rodzacych:) Ja tez mam suczke ale moja raczej nigdy mama nie zostanie.Nie mam w tym zadnego doswiadczenia.Boje sie i tyle:)
    Taras przepiekny.Ogladam te Twoje zdjecia i mysle sobie,ze fajnie jest mieszkac w swoim domu i miec kawalek ziemi.Moj maz podlapal temat ale jak pomysle sobie o visningach,przeprowadzce,remontach to mi ochota przechodzi.Z drugiej strony Oslo to Oslo.Wszedzie blisko:)I szkodz mi mojego pieknego widoku z okna:))
    Powodzenia zycze i daj znac jak poszlo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez sobie kiedys nie wyobrazalam wyjazdu z Oslo,a teraz za zadne skarby bym tam nie wrocila. Dla mnie natura i spokoj sa najwazniejsze . Wez sie w troki , zacznij jezdzic na visningi i kupuj dom. Nie trac kasy na wynajem - te pieniadze nigdy do Ciebie nie wroca . Ich wyrzucanie naprawde nie ma sensu . A zycie poza centrum, np. w okolicach Drammen -tez wszedzie blisko . Pomysl. Jakby co to pomoge z remontem :-D

      Usuń
    2. Ja wlasciwie to mieszkam poza Oslo bo na granicy Oslo i Lørenskog.Mam piekny widok z okna,las,jezioro i goreczki w zasiegu reki.Z dala od centrum i halasu.Do fiordu 20 min.Co najwazniejsze to szkola,przedszkole,stacja t-bany i praca pod nosem.Nie trace czasu na dojazdy.A mieszkanko moje.Od 8 lat ciesze sie tym komfortem:).Mam tylko traume z ostatniej przeprowadzki.Mielismy 3 tygodnie na remont (bo mi sie sciany nie podobaly),przeprowadzka na tydzien przed swietami,zero wolnego z pracy i do tego male dziecko.Potem odchorowalam to strasznie a moj uklad nerwowy do tej pory sie wzdryga na samo wspomnienie:D.

      Usuń
  11. Kiedys w mej rodzinie byla sunia i jako mala dziewczynka wiele razy widzialam porody szczeniaczkow. Brenda da sobie rade. Cudownie, ze tak sie o nia troszczycie :) Trzymam kciuki i czekam cierpliwie na dalsze sprawozdania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obys miala racje :-) Jak tylko cos sie zacznie dziac bede strzelac zdjecia i pisac o postepach

      Usuń
  12. Hei på deg!

    Donica wpuszczona w taras to genialny pomysł. Strasznie mi się podoba. Na psach się nie znam, kota mam, miałam, ale nie wiem czy w przyszłości miała jeszcze będę. Niemniej jednak powodzenia życzę i oby Brendzie połóg lekkim był. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nasz samarbeid - moj i mojego Tomka, czasami wpadamy na fajny pomysl . Ewelina, nie wiem co sie dzieje, raz widac Twoje komentarze innym razem tylko same posty. Nie wiem co mam robic . To tylko zdaza sie na Twoim blogu. Dziwne jakies licho czy cos ??

      Usuń
    2. Ania, ja zupełnie nie wiem dlaczego tak się dzieje :/ Może powinnam zmienić szablon? Pokombinuję, może coś wymyślę. Wezmę mojego Tomka do spółki i może w wyniku naszego samarbeid na coś wpadniemy.

      Usuń
  13. Taki taras to moje marzenie ;o) Może kiedyś swój podrasuję ;o) Boróweczki wyglądają pięknie i smakowicie. Piesunie będą piękne i zdrowe, nic się nie martw. Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och o ten taras to wojna byla, bo jak uslyszalam ze znowu cos bedzie robil, to wiedzialam ze go przez cale lato miec w domu nie bede . No ale teraz ....hm. Nic juz nie mowie tylko sie ciesze . Pozdrawiam

      Usuń
  14. Instynkt na pewno Brendy nie zawiedzie - tylko spokojnie :)
    Taras przepiękny z tymi donicami - oryginalny pomysł; bardzo mi się podoba.
    Jesieni nie lubię, choć czasami ubiera cudnie kolorową szatę :)
    Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja sunia nigdy nie miała młodych, więc nie wiem jak to jest, ale chyba też bym była podekscytowana, piekny taras, zwłaszcza podłoga drewniana, taka mi się marzy. A ja zrobiłam borówkę z jabłkiem do mięsa pierwszy raz, jeszcze nie otwierałam słoiczków, czekam, az się przegryzie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz , borowka bardzo szybko gotowa jest do spozycia. Ma duzo kwasow , jest bardzo intensywna w smaku i dlatego zdominuje kazda potrawe w 5 minut. Spokojnie mozesz sprobowac swoich wyczynow zaraz z garnuszka :-) . Pozatym to bardzo zdrowa roslinka, szkoda ze Polacy jedza jej tak malo , a sokow prawie wcale nie pija. Pozdrawiam Ania

      Usuń
  16. Trzymam kciuki za przyszłą mamę! Moje suczka kiedyś powiła 9 szceniaków - to był odjazd totalny! :)))
    Taras śliczny, już sobie wyobrażam jak bedziecie mieli pienie latem. :)
    Buziaczki, Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz sobie wyobbrazilam taka dziewiatke u mnie , uffffff . Na razie wciaz czekamy . Pozdrawiam

      Usuń
  17. Śliczna mamusia :) Będzie dobrze :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uh, jak ja bym chciała mieszkac w małym drewnianym domku z psem :) Trzymam kciuki za Brendę i jej maluchy! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. I jak tam porod?Jestem ciocia czy nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny jest ten wuzeczek na lawendę :) Chyba będę musiała podrzucić ten pomysł mojej mamie :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń