Na razie pisze post , ale nie mam dla niego tytulu . Ostatni , na ktorym pojawilo sie tak wiele komentarzy bardzo mnie podniosl na duchu . Myslalam , ze jestem samotna tutaj , ze skoro bywam ostatnio tak rzadko to kto bedzie mnie czytal . No tak, przeciez zapewnialam , ba niemal kazdy na swoim blogu zapewnia - ze pisze go dla siebie i gdzies ma to - czy go czytuja czy nie . No tak i co tu odpowiedziec - chyba nie mam tego ,, gdzies '' . Bo z blogiem to troche tak jak z gazeta, nad ktora mozna sie zastanowic, pomyslec , no i potem wyrzygac swoje mysli - ze albo sie z kims zgadzasz albo nie . Ostatnio dla wielu FB jest takim oknem na swiat , a dla mnie sa to blogi . Nie ograniczam sie tylko do tych o wnetrzach i nowotworach . Czesto przez przypadek wpadnie mi w oko jakis ciekawy artukul o sporcie, modzie czy o pszczolach - i czytam . Ale powiem Wam , ze zadko wpada mi w oczy blog o tym, ze ludzie o nas zapominaja , ze odsuwaja sie od nas , ze tracimy rodzine , przyjaciol - bo wyjechalismy . Bo nie spelnilismy oczekiwan pod tytulem ,, praca i dobrobyt dla rzesz '' . Uffff, no bo kto ma odwage zle pisac o najblizszych , bo kto ma odwage wykrzyczec to wszystko prosto w twarz. Ale trafiam blogi o utraconej przyjazni . Blogi, z ktorymi bardzo sie identyfikuje, bo mija juz ponad rok , a ja nie potrafie sie po tym otrzasnac . Nie potrafie zaufac . Nie potrafie zaczac od poczatku . I gdyby moj Tomek nie byl dla mnie mezem , kochankiem , ogrodnikiem , hydraulikiem, stolarzem , mechanikiem ...... i przyjacielem w jednym - ciezko bylo by mi tu na obczyznie . Ale wciaz mi brakuje kogos na babskie zakupy , na babskie ploty czy inne rzeczy , ktore mozna robic z przyjaciolka. Ona nie wie ze pisze bloga , nie wie ze mimo wszystko za nia tesknie . Probowalam jej to powiedziec w pazdzierniku 2013 , ale ona juz nie rozumiala moich slow . Dacie wiare, ze nowotwor moze spacyfikowac ludzi wokol ciebie . Ze moze dosiegnac nie tylko twojego ciala , ale i dusze twoich bliskich . Jednych doladuje pozytywna energia, a innych przegoni na zawsze . Szkoda , ze o tym pisze sie tak malo .
A teraz troche weselej . Heh , zima ktora przyszla troche pozniej daje nam sie niezle w znaki . Caly tydzien odsniezamy . Po co ? Bo jak zostawisz ten bialy pyl, to po dwoch dniach odsniezarka nawet nie dasz rady . Swiat wyglada bajecznie , az marzyc sie chce. Ktoregos dnia serfowalam w sieci , dzien zadumy , spokoju , na sofie caly wieczor . I weszlam na info o Seulu . Tak, poludniowa Korea . Bywalam tam w latach 90-tych dosc czesto . Jakos tak mnie naszlo na wpomnienia . Sama nie wiem czemu . Mam z tym miejscem mile wspomnienia . Obraz z husteczek do nosa zrobiony przez jednego z koreanskich artystow, kupiony w malej galeryjce w przejsciu podziemnym metra wisi u mnie w sypialni do dzisiaj . I zapragnelam tam pojechac znowu . Pokazac Seul Tomkowi . A czemu by nie .

Zaczelismy rozmawiac tez o wakacjach . Ze chyba w to samo miejsce , Chorwacja , plw Peljesac , ze z wnuczkami wreszcie . W sobote wzielismy sie za koncowe wykanczanie ostatniego pokoju goscinnego . Okazalo sie , ze sama farba nie da rady pokryc paneli drewnianych, ktore niezaimpregnowane byly na scianach od lat . Musielismy polozyc jedna warstwe grunningu , a na to pojda dwie warstwy farby . Kolor - w/g mnie golebi, czyli jasny szary . Listwy i obrobka okien w kolorze bialym . Parapet jest tak szeroki, ze marzy mi sie tam poducha, ale zobaczymy jeszcze . W pokoju jest kominek , wiec mysle ze goscie , ktorzy beda tu spali beda z niego zadowoleni .To juz przedostatnie pomieszczenie ,, uzytkowe '' jakie zostalo nam do wykonczenia . Jeszcze tylko garderoba przy dolnym wejdciu i finito . Zostana jeszcze tylko Tomkowe dwa warsztaciki, czy jak to On mowi ,, kamerliki ''. Ale to juz wiosna. Chyba jestem juz troche zmeczona tymi remontami . Ciagna sie jakby nie bylo juz cztery lata . ale wreszcie koniec. Jeszcze w ogrodzie jst troche do zrobienia, ale tam to juz czysta przyjemnosc. A jesli chodzi o przyjemnosci to jeszczetylko dwa tygodnie i dom zapelni sie goscmi . Wreszcie bedzie gwarno . Jak ja to lubie. A potem , jak juz wszyscy wyjada to padam na sofe z ulga - ze wreszcie cisza.... Tez tak kacie ? Gosia ? No powiedz, ze oddychasz pelna piersia jak wyjezdzamy . Hehhhheeee.
Od dwoch chyba lat zbieram sie ze zrobieniem albumu naszego domu - przed i po . Brakuje nam tylko zdjec z lat 50-tych . Nasz dom byl kiedys przed rozbudowa pierwsza centrala telefoniczna w okolicy. I wlasnie ten pokoj co og teraz odremontowalismy byl glownym pomieszczeniem . Napisalam do miejscowego archiwum z pytaniem, czy przypadkiem nie zachowaly sie jakies zdjecia z tam tego okresu . Az zacieram rece na sama mysl , ze moglabym obejzec te zdjecia. Tak wiem, ze skaczez tematu na temat, ale nie pisze powiesci- to moje zycie, zycie ktore akurat toczy sie obok mnie . A to nasz zima :-)
Na zewnatrz jedenascie na minusie . Zimno ? E tam , mozna sie przyzwyczaic . W kominku pykaja plomienie .... ide wypic popoludniowa kawe i sie troche polenic .
Pozdrawiam Ania