Stojac na dole w pokoju goscinnym nie moglam wyjsc z podziwu , ze wreszcie widac podloge :-) . Tak widac wreszcie podloge , ktorej nie widzialam miesiacami . Wczoraj caly samochod z pelna przyczepa pojechal do klienta . Ba - zadowolonego klienta . Fakt , ze wrocil od niego z kolejnym kredensem do pomalowania , ale to tylko jeden mebel . Nie proznowalam, zaczelam od razu rozgladac sie za nowymi starociami do przerobki , no i znalazlam . Dwa stoliki male , jeden stol z krzeslami do jadalni i komoda .
Ale nie ze wszystkim idzie mi tak gladko . Nie do wszystkiego moge sie przyzwyczaic . I jesli ktos nadal twierdzi - po latach zycia tutaj - ze wszyscy sa tacy mili , szczerzy i prawdomowni to wielki szacun . Im dluzej tu zyje , tym szerzej otwieram oczy i dociera do mnie , ze wszyscy , ktorzy zyjemy na tej planecie jestesmy do siebie bardzo, ale to bardzo podobni . No a porazka to juz uczucie , ktore chce chyba ukryc kazdy . Dwa lata temu poszlam do szkoly , zeby miec wreszcie norweskie wyksztalcenie takze . Zaczela ze mna nauke moja norweska kolezanka, ale niestety nie przebrnela przez egzaminy . Te pierwsze pisemne jakos jeszcze jej poszly na granicy zaliczenia , ale juz ustne zawalila na calej lini . Spotykamy sie kazdego dnia , rozmawiamy , ale juz niestety nie moge zniesc jadu jaki probuje mi wstrzyknac w moj umysl ta osobka . Ale zeby az tak sie zmienic ?? Pytam o egzaminy, czy przystepuje w tym roku, czy moze chce moje notatki , moze che mojej pomocy . A ona , ze nie ma zamiaru podchodzic do nich ponownie, ze oni niesprawiedliwie ja oblali, ze za bardzo naciskali i w ogole to byla jakas napasc na nia . I tak w kolko . A ja od rektora slysze, ze jedzie na spotkanie przedegzaminacyjne dla tych wszystkich z naszej fylke co oblali, ze zapisuje sie na egzaminy . I po co to wszystko ?? Ba , nawet probuje mi wmowic , ze zmienia prace , ze ma dosc i potrzebuje wyzwan . Masakra jakas . Moj TOmek mowi , ze ona chyba boi sie ponownej porazki . No bo jak to - Polka zdala po norwesku a ona nie ??? I co by bylo gdyby to sie powtorzylo ? Fakt , probuje sie postawic w jej sytuacji i mnie tez chyba byloby glupio . Ale dlaczego nie moze byc ze mna szczera ?? Ehhh , zycie.
A Brendusia zaraz bedzie miala szczeniaki :-) Tak znowu i bardzo sie ciesze . Chodzi jak czolg , nie chce sie bawic tylko siusiu, jedzonko i spac . Dziwna jakas ta ciaza, no ale i Brenda juz strasza wiec to moze dlatego .
Malowanie kredowkami Annie Solan uwielbiam. To czysta przyjemnosc. Wiesz , ze zawsze bedzie dobry efekt, nawet jak cos po drodze zchrzanisz . Zawsze mozna zatrzec, zamalowac , zawoskowac . probuje teraz mieszac farbe z woskiem i nadawac woskom inne kolory . Fajna zabawa. Ale nie przestaje uzywac ,, kredowki z przepisu '' . Tutaj u mnie Annie Sloan jest droga, bo krocie kosztuje wysylka . W ogole nie oplaca sie kupowac jednej czy dwoch puszek, lepiej zamawiac od razu kilka. Z tych powodow staram sie do starych , nie impregnowanych mebli uzywac swojej kredowki . Trzyma sie tak samo dobrze , a i efekt jest zadowalajacy . Wiec po co calkowicie z niej rezygnowac ? Dziewczyny , moje norweskie kolezanki namawiaja mnie , zebym zorganizowala jakies zajecia z malowania . I powiem szczerze , ze sie nad tym zastanawiam . Zobaczymy co z tego wyjdzie . Chociaz to na razie odlegle plany . A tu kolejne prace w trakcie . I gotowe
Ten napis ,, Dream '' to jedna z szuflad komody. Komoda bedzie w kolorze bualym -antycznym . Napisy sa trzy : Love...Live...Dream.. . Pomaluje je na brazowo , zeby po rzetarciu odznaczaly sie od calosci. Za pozno wpadlam na pomysl, zeby dodac barwnika do pasty relifowej. Zrobilam to ,, po '' , ale nic straconego, bo dosc czesto robie relify na meblach .
Wiele sie bedzie dzialo tej wiosny , bo i szczeniaczki i Komunia sw. naszej starszej wnusi Zuzanny . Juz wzystko dopiete na ostatni guzik - sukienka, buciki , fryzjer , zaproszenia ...jest tego troche. Dawno nie bylam na takiej uroczystosci . Czyli majowy wyjazd do Polski gwarantowany :-)
Koncze i ide podawac obiad , bo ziemniaki dochodza, a Tomkowi tak burczy w brzuchu , ze az tutaj slychac .
Milej niedzieli
Ania
Ładnie odnowiona ławeczka :) Co do Twojej norweskiej koleżanki ze szkoły - jej kłamstewka to napewno wynik tego, że boi się ponownej porażki no i chciała zwalić winę za pierwszy egzamin na kogoś innego a nie przyznać że powinęła jej się noga... to częsty mechanizm obronny.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak zaczarujesz ten kredens. Ławka bardzo fajna. A pomysł o lekcjach rysunku jest super. Moja córka chodzi do jednej malarki na takie lekcje, bardzo rozwijające dla dzieci, a i nauczycielka oprócz satysfakcji może jeszcze zarobić. Dobrze jest niezakopywać talentów i jak widzę dobrze o tym wiesz
OdpowiedzUsuńCudnie odmalowalas te lawe.U mnie zaczynaja sie wystawki i ktos taka podobna wywalil.Mialam na nia straszliwa chrapke i jak juz sie po nia moj stary pofatygowal to jej nie bylo.Jak ja tylko zobaczylam to pomyslalam o Tobie:)
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciolka prowadzi takie kursy w Polsce ale tam mi coraz dalej.
OdpowiedzUsuńTak wiec moze kiedys wpadne do Ciebie?:)
Zwykle decu robilam latami nawet prowadzilam kursy ale uzbieralo mi sie sporo mebelkow ktore trzeba odnowic i strasznie sie tego boje:)
Trzymam kciuki za wyniki moje sa dobre Twoje tez beda.
Sciskam Lacrima
Ale cuda :) przepiękne :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka jak to bywa wszędzie jest po prostu zazdrosna.
Pozdrawiam. Zaczynam dopiero przygodę z blogiem, zapraszam serdecznie :)
Dziękuje za Twoje inspiracje! Piękne wnętrza i odnowione mebelki! Jak tam pieska rodzinka? Czekam z niecierpliwością na informacje co u Was. Pozdrawiam serdecznie Dana.
OdpowiedzUsuń