czwartek, 11 lutego 2016

Hobby - niehobby i wariacje z wnukami

Zastanawiam sie gdzie jest granica pomiedzy hobby a sposobem na zycie. Kiedy konczy sie hobbystyczne robienie tego czy owego , a kiedy zaczyna sie prawdziwa praca nad tym co kiedys przynosilo ci tylko zadowolenie a teraz przynosi jeszcze pieniazki . Ja wciaz twierdze , ze to moje hobby , pomimo ze co jakis czas mam co nieco ,, na waciki '' jak ja to mowie . I mierzi mnie jak slysze , ze handluje tym co robie . Tak , sprzedaje niektore swoje wyroby , ale nie zajmuje sie produkcja - czy to jakas roznica ? Nie planowalam tego , samo jakos tak wyszlo . Dzieki mojemu hobby w ciagu ostatnich pieciu lat kilkakrotnie wymienilam wyposazenie domu . Moje sciany wciaz zmieniaja swoje oblicze , ciagle cos na nich wieszam , przewieszam , dowieszam, dostawiam . A co mi sie opatrzy - sprzedaje po prostu . A ze zarazil sie tym i moj Tomek ( chociaz ja twierdze , ze on na to byl chyba zawsze chory )  , wiec powstaje tego i owego naprawde sporo . Ostatnio tez przemeblowalismy moj hobby room , poniewaz potrzebowalam dobrego dojscia do miejsca, gdzie maluje i przecieram drobne rzeczy. Teraz mam wszystko pod reka, zaraz przy wejsciu . I nie boje sie , ze zastawie sobie dojscie. Chociaz warsztacik wygladal ladnie tylko dwa dni, bo zaraz cos dokupilam , przestawilam i znowu nie ma jak sie ruszyc.


Jak tylko dziewczynki do mnie przyjechaly od razu Zuzia zapytala , czy mam w planach cos malowac . Mialam zamiar zrobic sobie przerwe z oczywistych wzgledow , ale dalam sie namowic i razem zabralysmy sie do pracy . One sa naprawde zdolne. Nie dosc ze spiewaja, tancza, plywaja, nurkuja , jezdza na nartach - to jeszcze potrafia malowac kredowkami , woskowac i przecierac . WOW . Tak naprawde to na nartach pierwszy raz probowaly dwa lata temu . Ale mialy przerwe i praktycznie od nowa musialy wszystko zaczynac . Chociaz jak tak patrzez perspektywy tych dni, to chyba jednak cos tam pamietaly , bo juz pierwszego dnia zjezdzaly . Tomek uczyl Zuzie , ja mala Julie . Zuza jest ostrozna , zdyscyplinowana, jezdzi po malu ale pilnuje techniki. Julia natomiast jezdzi jak wariat , jak szalona , skreca tam gdzie chce nie tam gdzie ja prosilam. Ba , nawet probowala zjechac na skocznie , ale dzieki Bogu to ja mialam ,, lejce '' i jej po prostu znienialm tor jazdy . Fakt faktem mozna juz z nimi pojechac wyzej. No ale na to musimy poczekac do nastepnej zimy .













































Nie trudno sie domyslic , ze ostatni tydzien byl cudowny , przecudowny . A ze pogoda nam dopisala, bo prawie kazdego dnia dosypywalo 20-30 cm swierzego sniegu to latwo sie domyslic , ze moje wnusie wracaly do domu uszczesliwione. Coz wiele sie tu rozpisywac , kochaja zime. Kochaja snieg , szalenstwo z nim zwiazane. A to , ze zarazilismy je nartami dowodzi jednego - ze gena nie wydlubiesz . Niestety plany , ze beda chodzic spac o ,, wlasciwej '' porzezpezly na niczym. Ich baterie po prostu nigdy sie nie rozladowuja. No a ze szalaly cale dnie to i apetyty im dopisywaly. Chuda Julia wcinala ile sie dalo. a pasztecik z mordka norweskiego dzieciecia na opakowaniu wymiatal. Nie wiem ile sztuk zjadla :-)

Czas leci szybko , wiec i co dobre tez sie musi skonczyc. W niedziele wrocily do Polski, a nam pozostal pusty , cichy dom. Brenda chodzi z kata w kat i ich szuka. Nawet przestala jesc . Ale zanim sie obejzymy juz w te sobote przylatuje siodemka wspanialych - nasi przyjaciele. Oj bedzie sie dzialo :-). Pozatym jedziemy z nia na krycie , no i moze znowu beda szczeniaczki , kto wie :-)

To zaszalalam ze zdjeciami, ale wciaz je ogladam i tesknie. Ale nie dlugo juz maj , a Zuzanka idzie do Pierwszej Komuni sw , wiec je zobacze.

Milego czwartku , a ja odezwe sie zapwenie za dwa tygodnie

Usciski
Ania

7 komentarzy:

  1. Jakie szaleństwo u Was, cudnie, tak dużo śniegu. To wnuki? myślałam, że dzieci :)
    Pozdrawiam cieplutko-D.
    PS U nas już pąki zielenieją, nie wiem co to się dzieje z pogodą, pamiętam czasy kiedy były srogie zimy i do końca lutego była naprawdę zima...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękna z Was rodzinka i widać że fantastyczny czas razem spędziliście. Dziewczynki mają tyle radości na buziakach. Aniu Ty jakoś mało babciowo wyglądasz. Fajna z Ciebie babcia;) Babeczko Ty się nie przejmuj ludzkim gadaniem Robisz coś co lubisz a jeszcze daje to Tobie cosik na waciki to jeszcze lepiej Twoje rączki czarują przepiękne rzeczy- koniec kropka;)
    Zazdraszczam takiej cudnej zimy, nasza bergeńska to było nic;)) Pozdrawiam cieplutko całą rodzinkę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdolne dziewczynki i rosną pomocnice :-). Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam tu na chwilę, ale oczarowały mnie Twoje zdjęcia i Twoje wypowiedzi na temat bliskich, rodziny, przyjaciół,tak trzymaj! W ubiegłym tygodniu poczytałam Twojego bloga-wsio.Pozdrawiam z południa Polski. A u nas w piątek tak napadało, było jak w Narnii, ale słoneczko i wiaterek szybko ten biały dywan nam zabrał.Pozdrawiam Dana:}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie Twoj wpis, zagladaj tu kiedy tylko chcesz :-) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Powtórzę za pierwszym komentarzem Dominiki, ale też myślałam, że to Twoje dzieci - nie wnuki! :) czas spędzony z rodziną doceniamy podwójnie będąc na emigracji, widać że spędziliście świetne chwile :) co do hobby... myślę że pozostaje zawsze hobby, to że staje się sposobem na życie w pewnym momencie to tylko dodatek ale nie zmienia tego, że robi się to z pasji ;) jeśli w pracy zajmujesz się tym, co kochasz, to nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu ;)
    Pozdrawiam
    Ania z Bergen

    OdpowiedzUsuń
  6. Hobby to wspaniała rzecz, której każdy w życiu potrzebuje. To coś, co nas wyróżnia i daje kreatywny odpoczynek. Trzeba więc to tylko pielęgnować i cieszyć się!
    Piękna zima i piękna z Was rodzinka.

    Pozdrawiam z Oslo :)

    OdpowiedzUsuń