Dni uplywaja nam teraz troche spokojniej . Nawet mielismy czas na kiszenie kapusty . Juz ktorys sezon robimy ja sami . Najpierw przywozilismy z Polski , ale po otwarciu wiaderka trudno ja bylo przechowac . Zazwyczaj na powiezchni zbieral sie bialy nalot . Potem zaczelam kupowac te w woreczkach, ale ona na salatke to wcale sie nie nadaje. Zalatuje mi octem i basta . Po udanym pierwszym kiszeniu robimy to co roku . Czekamy na dobra cene i hyc do sklepu . Zawsze towarzyszy tym zakupom male zainteresowanie ze strony sprzedawcow , bo Norwedzy dziwia sie po co nam 20 glowek kapusty i trzy kilogramy marchwi . Trudno im to wytlumaczyc . Pozatym kiedy cena spada , zaczyna sie wlasnie sezon gotowania Fårekål - czyli jagnieciny z kapusta. No ale kto tyle gotuje ?? Zaopatrzeni jestesmy w a'la beczke - plastikowy pojemnik na wino . Idealnie sie sprawdza . tarke kupilismy kiedys chyba na allegro , tylko Tomek ja zmodyfikowal - dolozyl tam taki drewniany stoperek, zeby mogl ja zaprzec o beczke jak sciera kapuche . Marchew , sol i troche sily . Kapusta stoi na dole w pralni , przebijamy ja codziennie. Za kilkanascie dni trafi do piwniczki czyli naszej spizarni . Dolaczy do dziesiatek, jesli juz nie setki sloikow przetworow i baniaka wina. tak, wino tez robimy swoje :-)
Szczeniaczki rosna jak na drozdzach . Niektore nawet podwoily juz swoja wage . Tylko jeden zaczal dzisiaj kichac i jutro musimy jechac do weterynarza, zapytac co z tym robic . Wciaz je dokarmiam dwa - trzy razy dziennie . Doszlo do tego , ze jak wsadze reke do kojca to szczeniaczki lgna do mnie jak do Brendy . malo tego, niejednokrotnie zdazylo sie ze pelzly obok niej , mijaly ja i docieraly do mnie . Zaczynaly mnie noskami obwachiwac i tracac , zadajac flaszki mleka.
Milej niedzieli i wiecie co ? Jutro znowu do pracy z syndromem poniedzialku . Glowy do gory :-)
Słodkie te Brendowe szczeniaczki:-))
OdpowiedzUsuńA co do kapusty kiszonej i tego, co moze nam brakować w obcym kraju- w Stanach brakowało mi prawdziwego chleba i zwykłego białego sera, a w Algierii śledzi na Wigilię- musiałm zrobić je sobie sama, soląc szprotki w kamiennym garnku:-))
Buziaki
MArta
Z pewnych smakow zrezygnowac nie potrafilam . Sciskam ANia
UsuńZdjęcie śpiocha w niebieskiej kokardce jest słodkie!
OdpowiedzUsuńBędąc na obczyźnie dopiero zauważamy jak mamy kulturowo odmienne smaki i takiej np. "zepsutej" kapusty, czy ogórka bardzo nam brak! ;)) Ale czy Norwegowie polubiliby kiszoną kapustę?
Pa
To Ador - nasz najstarszy chlopak :-) Wiesz, nie mam pojecia jak z ta kapusta byloby z norwegami , nie mialam jeszcze okazji ich poczestowac . jakos zawsze sie wachala. Ale bigos jedli i sie zajadali. W tym roku prawdopodobie wystapie ze swoimi przetworami na Julemesse na Boze Narodzenie i sprobuje ich przekonac do naszej kapusty :-)
UsuńPodziwiam Cię, że nawet tutaj znalazłaś własny sposób na kiszenie kapusty. Serek Brunost kupiłam wczoraj po raz pierwszy w życiu, ale jeszcze nie napoczęłam. Tego drugiego też musze spróbować. A pieski to rosną jak na drożdżach. Śliczności.
OdpowiedzUsuńBrunost bardzo dobrze smakuje z gorframi, tutejsze vaffler:)
UsuńPozdrawiam:)
Masz racje , to polaczenie jest chyba dla mnie najlepsze :-)
UsuńBrendowe szczeniaczki są genialne, są tak śliczne, że mogłabym patrzec i patrzeć. A co do kapusty, grunt , że macie pomysł. Ściskam Was serdecznie i pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTo tak jak w jakiejs ekstremie - pomysly przychodza a i na realizacje masz ochote. W Polsce nigdy , przenigdy nie kisilam. Ale tutaj robie i kapuste i papryke i ogorki i kompoty - co sie tylko da . Pozdrawiam Ania
UsuńI na pewno pięknie wszystko pachnie..tak po domowemu no i..niesamowicie smakuje!Serdecznie Cię Aniu pozdrawiam i czekam n kolejne posty. Serdeczności wysyłam!:)
UsuńSzczeniaczki cudne - słodkie i niewinne małe śpioszki. Ale najbardziej rozbroiło mnie zdjęcie Brendy z pieskami, po każdej stronie. Ona już nie ma własnego życia, skończyła się swawola - jest cała ich;)
OdpowiedzUsuńA co do kapusty - domowej produkcji jest najlepsza. Jak żyła jeszcze moja Babcia miałyśmy (Mama i ja) swojską, wiejską . Teraz nie kisimy, ale co roku dostajemy przepyszną od sąsiadki. Sklepowa się nie umywa. Fajnie, że i Wy kisicie kapustkę, która swoim, na pozór banalnym i zwyczajnym dla nas smakiem, nasuwa Wam wspomnienia z kraju ojczystego. Pozdrawiam jesiennie i kolorowo:)
Masz racje, to taka nasza czastka Polski . Bo chyba jestem zbyt stara , zeby nie pamietac tych smakow . Moge bez nich zyc miesiac, dwa ale potem zaczynam tesknic . I nic nie pomaga , zadne zamienniki . Ot co . Pozdrawiam Ania
UsuńPiękne maluszki :) Dalej buszuję :) Pozdrawiam wieczornie :)
OdpowiedzUsuńBuszuj, buszuj serdecznie zapraszam :-)
UsuńJudyta, nie moge znalezc Twojego bloga , nie wiem dlaczego ?? Pomocy plisssss
UsuńAniu,bo nie mam bloga :) Kiedyś prowadziłam ale to było dawno i był to blog z grafomanią poetyzowaną ;-> :) Chociaż jak czyta, Wasze to kto wie, kto wie czy nie zalożę :)
UsuńPozdrawiam z zachodniej Norwegii :)
Judyta
To czekam z niecierpliwoscia :-)
UsuńZe tez na to wszystko znajdujecie czas!!:):) Podziwiam, podziwiam! Chyba zaczynasz byc moja inspiracja!:) Ze jednak mozna jak sie tylko chce:) Jesli chodzi o serek Aniu to faktycznie nie mialam pojecia ze taki istnieje, nigdy nie slyszalam, jak dasz rade zrob kiedys zdjecie, moze sie gdzie tu doszukam:) U nas jest co takiego jak Marmite, smarowidlo do chleba i nie tylko do chleba.Jest to wyciąg drożdżowy, powstający jako produkt uboczny podczas warzenia piwa, o ciemnobrązowym kolorze i intensywnym zapachu, a w smaku przypomina sos sojowy. Mozna to cholerestwo albo kochac albo nienawidziec i ja to drugie:):) ale moze tu jestem za krotko ( 7lat) z czasem moze sie przekonam:):) Psiaki tak slodkie ze az jakies lzy wzruszenia probuje powstrzymac za kazdym razem jak na nie patrze:) Ten ssajacy jest naprawde gleboko wzruszajacy,, Jaka piekna jest natura, prawda?:) I do not like Monday!!!! xxx
OdpowiedzUsuńJa juz mam poniedzialek za soba , dzieki Bogu . Chociaz roboty z malenstwami wiele, ale juz po pracy :-) . Wiesz co, jak wpiszesz w google BRUNOST czy PRIM to zaraz wyskocza Ci grafiki . Pisze odpowiedz, a ser zerarlam juz caly wiec opakowanie wywalilam . Wiec nie mam jak . To takie charakterystyczne sery , zreszta powinien byc tez jakis polaki oppskrift w necie . Co do piekna natury to wciaz nie przestaje mnie zadziwiac . Oby tak dalej , pozytywnie . Pozdrawiam Ania
UsuńNie ma to jak własne produkty. Teraz się tyle słyszy o tym, że nie opłaca się robić, że wszystko jest w sklepie :) Jasne, że łatwiej kupić niż zrobić. Ja dużo gotuję, uważam, że w domu powinny unosić się aromaty z kuchni. Wtedy dom żyje. Z chęcią zajrzałabym do tej Waszej spiżarki :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko-D.
Oj mam tam troche skarbow :-) . Dla mnie dom bez przetworow to nie dom. Wiem , ile to czasu pochlania no i kasy - ale smak rekompensuje wszystko . No i pochwaly polowki ;-) Sciskam Ania
UsuńJa w zeszłym tygodniu też kisiłam kapustę. Ja wkładam do słoików i dodaję do niektórych słoików startą paprykę - fantastyczna do surówki! Na maluchy nie mogę się napatrzeć, one są lepsze od telewizora:))) Widać, ze Brenda jest fantastyczną psią matką!
OdpowiedzUsuńNo to jest nas juz dwie - kiszone baby :-) . A maluchy fakt - sa urocze . Pozdrawiam ANia
UsuńTo ja przyjadę do Was na bigos :)))) bo kulinarnie to mam lewe rączki :))
UsuńJudyta
Serka nie jadłam, kapusty nie umiem kisić, bo raz mi sfermentowała i zrezygnowałam, wina tez nie robimy, tylko przetwory i nalewki - pasjami. Piękna ta Twoja psia rodzinka:))
OdpowiedzUsuńNalewki i ja robie - mamy pigwowke i orzechowke. Ale szukam dobrego przepisu na nalewke na rozy . Moze masz jakis ? Co do kapusty to potrzebuje najpierw ciepla a potem chlodu - inaczej zaczyna fermentowac . To fakt . Pozdrawiam ANia
UsuńWow, ale psiaki rosną ze zdjęcia na zdjęcie :) Kapustę kiszoną kocham. W Waszym wydaniu proces kiszenia wydaje się jakąś celebrą! Pewnie dlatego, że to towar deficytowy ;) Ja kupuję ordynarnie w warzywniaku, ale jest pyszna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S. Słyszałam, że nie da się ukisić norweskich ogórków. Ciekawe czy takie z przydomowego ogródka dałoby radę.
Ewelina , czytalam , czytalam. No kobito dalas rade :-) . Nie puszczam kciukow , nadal trzymam chociaz ciezko tak ;-) . Nie probowalam kisic norweskich, 100 koron za kg mnie odstrasza. Zreszta nie ma problemu przywiezc je ze soba po letnich wakacjach . Obladowani wtedy wracamy ze hoho :-) . Pozdrawiam
UsuńAle Ci kurcze zazdroszczę z tą kapustą!!!
OdpowiedzUsuńMy niestety na taki luksus nie możemy sobie pozwolić, żeby własną bekę ukisić, bo nie mamy własnego domu. Ba! Naprawdę szkoda... :(
...a psineczki.......... Aż się serce cieszy!!!!! :)))
No tak , ale ty mozesz na weekend do Polski skoczyc i sie zaopatrzyc ;-) a ja ??? Troche daleko :-( Sciskam ANia
UsuńNo nie przesadzajmy!
UsuńDo granicy jest parestet kilometrów! Sama wizja siedzenia tak długo w aucie ........... i jeszcze z moimi dzieciakami!
O d p a d a...............................
Co to znaczy "przebikamy" codziennie kapustę?
OdpowiedzUsuńOj , to literowka , juz poprawiam. Chodzilo mi o przebijanie . Wiesz co to ?
OdpowiedzUsuńNie,nie wiem. Co prawda widziałam kiedyś, jak moja babcia kisiła kapustę, ale nie wiem o co chodzi :-(
UsuńJuz tlumacze . Po ugnieceniu kapuchy, jak pusci sok po dwoch dniach zaczynamy ja przebijac do samego dna glugim patykiem czy innym przyzadem jaki mamy . Ja uzywam dlugiej ostrzalki do nozy - jest metalowa, sterylna i idealnie dostaje mi na samo dno beczki . A robimy to po to , aby wypuscic gazy , ktore zbieraja sie w kapuscie. Ot i cala filozofia. Ale trzeba to robic codziennie przez pierwsze dwa tygodnie zanim postawi sie ja w zimne miejsce
UsuńDziękuję :) Może się kiedyś przyda ta informacja.
UsuńSmacznego :)
Przez Ciebie teraz ciekawi ten zapach Ocean Salt.
OdpowiedzUsuńpiękne psiaki! zakochałam się w nich!
OdpowiedzUsuńCiekawy blog zostanę tu na dłużej
Zapraszam serdecznie I pozdrawiam Ania
UsuńCudne psiaki :) Brunost jadam tylko na swiezym chlebie z maslem i kakao :) Inaczej nie podchodzi.
OdpowiedzUsuńO zgrozo! Koleżanka niedawno wróciła z wycieczki do Norwegii i przywiozła mi to karmelizowane cudo i tak leży w lodówce bo nie wiem co z tym począć :D W sumie to nie wiem czy jeszcze jest jadalne... Ile może taki serek leżeć w lodówce??? I jak go zjeść? :D Pumpernikiel tylko?
OdpowiedzUsuńA szczynioki zjawiskowe, już mi się mordka znowu cieszy :D Ale mi serwujesz wahankę nastrojów tym swoim blogaskiem! Pozdrawiam!!!