niedziela, 5 kwietnia 2015

Przemyslenia Wielkanocne

Chyba wzielam na siebie zbyt wiele . Wielkanoc , a ja juz trzeci dzien siedze nad praca domowa i konca nie widac .W tym wieku chodzic do szkoly , uczyc sie - to juz nie to samo co kiedys jak sie mialo 15....18 lat . Wszystko z trudem wchodzi do glowy , zostaje a jakze ale ile meki przy tym . Pozatym nie twierdze , ze glupieje na starosc, ale glowa jest zawsze czyms innym zaprzatnieta i nie da sie tak calkowicie skupic na jednym . A ja chcialam isc dalej studiowac od jesieni. Matusiu i po co mi to ??? Nie powiem - mam cel, nie chce stacw miejscu , pozatym wynadrodzenie bedzie wyzsze - no nie bede owijac w bawelne to tez dla mnie wazne. Nie chce staw w miejscu , chce isc dalej, nie bac sie o problemy ze znalezieniem pracy , konkurencji na rynku . Ale kurka wodna juz nie wyrabiam. Za chwile mam probne egzaminy, A piatego czerwca - glowny . Chyba powinnam zamowic sobie Prozac . Kilka dni temu Tomek kupil mi zestaw witamin pod nazwa Energi - bo padam na pysk. Ostatnio usnelam o 7 wieczorem na sofie, zeby potem zwlec swoje marne zwloki i przeniesc sie do sypialni . Spalam do 5.30 !!!! Szok . Ale wcale nie obudzilam sie wyspana. I jeszcze to- snieg spadl ponownie , Wielkanoc  saneczkowo - nartowo - lopatowo - zimowa. Na to sie zanosilo juz od tygodnia .

Nie wiem czy tez tak macie , ale jak ja te swoje mebelki maluje, szpachluje i woskuje to zadko mi sie zdaza zebym myslala o swojej pracy, ktora akurat wykonuje. Zazwyczaj dopadaja mnie tematy ni to z gruchy ni z pietruchy . I ostatnio tak mysle o otaczajacym mnie swiecie. Nie wiem czy to nastapil wiosenny wylag glupoty , czy moj mozg sie uwrazliwil, czy to przez to ze zachorowalam na raka moj poglad na rozne rzeczy stal sie czasami nieznosny . Nie zebym juz przestala siebie lubic - nie... po prostu chyba moje oczy widza dalej a uszy slysza wiecej . No bo tak sie przygladam roznym blogom, czytam..... obseruje. Poznaje ludzi , ich profile na FB - a potem okazuje sie , ze ktos ich zna, ktos cos wie, ktos cos widzial. Albo ja przez przypadek przezylam to samo, cos tam widzialam, cos doczytalam .......... i bum - okazuje sie ze ten ich swiat to swiat wyimagowany . Powiedzcie mi, po co to robimy ??? Po co zdjecia sa nasze - ale nie nasze , domy nasze - ale nie nasze , podroze nasze -ale nie nasze . Przezycia nasze - ale nie nasze . Po co to robimy ?? Dla popularnosci ? Dla samozadowolenia ? Dla blysku fleszy ? Dla komentarzy , polubien , ilosci odwiedzajacych ???? Ja naprawde nie wiem. A moze i ja powinnam byc bardziej powsciagliwa w tej mojej szczerosci i dac popis mojej wyobrazni - a wierzcie mi oj ja tez potrafie. Mam i wyobraznie i fantazje . Bo co powiecie na to , ze do Chin polecialam z gotowka w kieszeni , kartka z zeszytu na ktorej mialam napisane po chinsku nazwe hotelu do ktorego mial mnie zawiesc taxowkarz i wielkim przerazeniem w oczach . Dodam - nie mialam rezerwacji , bo to nie byly czasy internetu, tylko faxow :-D i telefonow . A ksiazka telefoniczna wazyla 10 kg . Musze kiedys zeskanowac swoje zdjecia z wielkiego muru - usmiejecie sie. I nie fantazjuje, tak bylo naprawde . Tak wiec po co sciemniac , skoro nawet zycie proste , zwykle, z nadwaga czy niedowaga, na wynajmowamym czy u tsciow tez potrafi byc kolorowe .  Chyba zrobilam sie kawal cholery i to wplyw tej norweskiej wsi na ktorej zyje - chyba . Uszczypnijcie mnie to sie moze obudze . Ale wiecie co , ja chyba nie jestem jednak az tak bardzo nienormalna, bo bylismy przedwczoraj u sosiadow , zza plota. Niedawno kupili ten dom , to para szwedka i hiszpan . I co sie okazuje - cierpimy tak samo, na nadmiar glupoty w tym calym swiecie. Na to , ze wszyscy MUSZA sie znac i MUSZA wszystkich obgadac. Ze pojscie do kina to tylko po kryjomu, bo jeszcze ktos sie dowie czym sie interesujemy , ze zakupy lepszych produktow to tylko w spozywczaku w Oslo, bo nikt nas tam nie zna. Ze wino to tylko w domu , bron Boze nie na tarasie . I mnostwo innych jeszcze rzeczy , ktore wpedzaja mnie po malu w lekka depresje . On hiszpan - z hiszpanskim temperamentem, ona szwedka - wyzwolona. Super coctail , pasuje mi niezmiernie . Czy juz powinnismy robic furtke w plocie ?? Hihi to za wczesnie , ale nie wykluczam .

Jutro dyngus - wiec mokrego , lacznie z suszeniem poscieli i materaca w lozku .
Ania

5 komentarzy:

  1. Aniu dasz radę z egzaminami- zobaczysz. Twoje szare komórki się rozbujają i zdasz na 100% ;}. Pamiętam jak rzuciłam się przed 30stką na szkolę medyczną. Szok!!!. Myślałam że nie załapie a potem śmignęły mi wiadomości do mózgownicy;}}..
    Mam alergię na osoby które "sprzedają "mi swój wyimaginowany świat. Zawsze mam odczucie że one nigdy nie bywają szczere więc po co mam inwestować swoje serduszko na dłoni ;}}} dla takich osób- chyba nie warto.
    Życzę Tobie z całego serducha super fajnych sąsiadów i oby ta dziura w płocie mogła powstać;}. Buziorki

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Cię, że jeszcze się uczysz, Ja niestety już chyba osiadłam na laurach i dalsza edukacja już nie dla mnie... Po czterdziestce naprawdę wiele w życiu się zmienia.
    Hmmmm... Co zaś się tyczy wyimagowanego świata, to jest to często ucieczka... Ucieczka, która ma sprawiać przyjemność. Każda z nas (absolutnie każda!), ma swoje zaplecze, czyli sprawy które bolą, problemy te małe i te duże,bądź bardzo ciężkie do przeskoczenia.
    Dlaczego wiele osób pokazuje nieprawdziwy świat?
    Bo się Aniu tym dowartościowywuje!
    I tak teraz zadałam sobie pytanie, po co właściwie założyłam bloga? Podobały mi się przeróbki, zmiany w mieszkaniach, jakie robiły inne blogerki, od zawsze też lubiłam dekorować w domu. Zachłysnęłam się tym światem wirtualnym, żeby po jakimś czasie stwierdzić, że czy aby napewno to moje życie? Czy Ja muszę pędzIć "za stadem", dopasowywać gadżety i kąty w domu do tych co mają parę setek w obserwatorach, bo Ci są tylko wspaniali i najlepsi, oni umieją stwarzać klimaty w domu... Echhhh...Jakaś paranoja! Od pewnego czasu idę własną drogą jeżeli chodzi o bloga i sprawy wnętrzarskie, bo DOM stwarzają nie meble, sprzęty, gadżety. Dom stwarzają ludzie...
    Lubię także piec, ale to nie znaczy, że wszystko co spożywamy, wychodzi spod mojej ręki. Kupuję także gotowce i nie widzę w tym nic złego, bo nie zawsze mam czas a i chęci też nie zawsze są, żeby coś własnego upiec. Irytuje mnie bardzo jak piszę na przykład, że nie prasuję ubrań (rzadko!), tylko dobrze składam zaraz po wysuszeniu, to co niektóre te SUPER panie domu na mnie nasiadają, bo jak to? Nie prasujesz?!!! Nie chce mi się wierzyć, że to co jest na zdjęciach u nich jest realnością, bo by musiały mieć albo pomoc domową w domu, albo być robotami.Sama wiem po sobie, że to co u mnie czasami widać, także odbiega od tego co jest w rzeczywistości, bo kto by chętnie pokazywał bałagan? Niezasłane łóżka?
    Myślę że wiele zdjęć na blogach jest po prostu próbą osiągnięcia ideału, albo dobrnięciem do tego punktu. Jednym to wychodzi dość dobrze, innym nieco gorzej... Ba! Taki to ten wirtualny świat już jest...
    Radosnego świętowania życzę! :)
    Uściski ślę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu Moja Kochana Aniu...
    Jak ja marzę o tym aby Cię kiedyś w realu poznać... Na polskiej albo norweskiej ziemi...
    Jesteś kawał cholery - to fakt ale to w Tobie lubię... tę Twoją szczerość bez ogródek, bez owijania w ładne papierki...
    Życie jest za krótkie aby marnować je na udawanie kogoś kim się nie jest... wielu nie odkryło jeszcze tej prawdy... i mnie też wciąż to zadziwia... wciąż i niezmiennie...
    A fantazję to masz faktycznie ułańską ale... napisz kiedyś o tej wyprawie do Chin... mam wrażenie, że to była zabawna wyprawa ;-)))

    Wszystkiego pięknego, szczerego i radosnego
    Aby Zmartwychwstały wylał na Was zdroje łask miłości, dobroci, zdrowia i szczęścia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, moje marne zwłoki można targać tak codziennie...;) Ot przesilenie kochana, przemęczenie i tyle. Trzeba przeżyć, przeczekać i udawać, że nie ma. szkoda, że nie można przespać.

    Trzymam kciuki za nowych sąsiadów, oby się okazali ludźmi lepionymi z podobnej do Waszej gliny.

    kiedyś człowiek szukał ideału w miłości, przyjaźni, bohaterstwie itd, itp. Teraz ideału szuka się w perfekcyjnej pani domu czy innej pani gadżet, albo super duper niani, że o podniesionym cycu lub spuchniętej wardze nie wspomnę. Zacytuję to Pawlaka lub Kargula - 'sodomia i gomoria'! A może tylko kolejna choroba cywilizacyjna, czyli gwałtowna utrata umiejętności posługiwaniem się zdrowym rozsądkiem. Pozostanę niniejszym przy swoim późno romantycznym wczesno-pozytywistycznym spojrzeniu na świat, choć martwię się moimi chłopcami, czy uda się nam ochronić ich przed prostackością niektórych współczesnych postaw i zachowań...

    Miłe Panie - a co to za utyskiwanie na wiek. Jutro wkraczam w drugą połowę swego życia, znaczy się kończę 41 lat. Nowa era przede mną i nowy cel - tak pokierować życiem, żeby za te 20 lat być w pełni sił i wigoru babcią dla moich przyszłych wnuków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Aniu, odgrażasz się tymi Chinami już któryś raz - weź i popełnij kochana w końcu jakiegoś posta o swych wojażach!

      Usuń