poniedziałek, 4 marca 2013

W oczekiwaniu na cos ........

Ciagle na cos czekam, a Wy ? Nie wiem skad to sie bierze , ale czasami zastanawiam sie czy ja wariuje ?? Jak juz cos osiagne , cos sie spelni , cos doprowadze do konca - to zaraz zaczynam czekac na cos nowego .  Moj maz ciagle probuje mnie ,, zwalniac '' jakby chcial pociagnac na hamulec bezpieczenstwa . Ja wychamowuje...... zeby za chwile znowu dac ,, czadu '' . Wiem , ze powinnam zwolnic , ale chyba juz taka moja natura . Zawsze taka bylam . I zawsze zastanawialam sie - dlaczego . I zawsze sobie to tlumaczylam w ten sposob - jestes najstarsza z rodzenstwa , to normalne . Ale czemu teraz ?

Dzisiaj wreszcie kupilam kolejna - mam nadzieje, ze ta zostanie juz na zawsze  - maszyne do szycia . Husqvarna tym razem . mam nadzieje , ze to byl dobry wybor . Kiedys Pan w Polsce zachwalal , a i ten norweski sprzedawca powiedzial , ze to dobry wybor . Ok zaufam im . Na razie stoi na dole , w naszym warsztaciku . Czeka na swoja kolej .

Kilka ostatnich dni siedzialam z szydelkiem w reku . Nie bylabym soba ,  gdybym znowu nie wynalazla jekiegos starocia . Tym razem , a moze wreszcie znalazlam wymazona narzute niciana. Ma chyba ze sto lat. Poszatkowana byla jak ser szwajcarski . Ale co tam - ja nie dam rady ?? Dalam i wisi teraz w moim salonie w oknie . Jest upieta , ale zdjecie - oczywiscie fatalnej jakosci ( nadal wielkie D. z aparatu ) . Wyglada cudnie . Moze jutro wrzuce lepsze zdjecie .


Uszaka tez chcialam wkleic , ale jakosc zdjecia nie pozwala mi na to. Aparat przyszedl , ale za cholere nie potrafie go dostroic. Przyzwyczailam sie do swojej lustrzanki , a ten............ skoncze juz, bo zaraz przeklinac bede .
Wracajac do mojego nienasyconego apetytu na wszystko co mnie otacza , w zwiazku z ty ze wnuki przyjezdzaja na Påske wpadlam w szal i zobaczcie .

 To taki zwykly , stauski , wyszarpniety od mojej najlepszej przyjaciolki Malgosi obszyty mnostwem kosedyr - czyli przytulanek . Nikt sie nimi juz nie bawil , lezaly sobie tak nieuzyteczne . Byc moze czekaly wlasnie na te chwile , zeby ktos sie znowu nimi pozachwycal . Brenda byla przeszczesliwa , bo mogla ponapawac sie zapachem dziewczynek .

Koncze, bo zaraz dostane wilczy bilet . Pozno juz, az sama nie zauwazylam . Dobrej nocki .

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obszyłaś fotel maskotkami! No nie mogę, też jesteś fajnie zakręcona :) Ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że jesteś babcią :) To musi być fantastyczne uczucie. I fantastycznie mieć taką babcię. Życzę wspaniałych chwil z wnuczkami. By te chwile trwały i trwały i były cudne :)

      P.S. Pierwszy komentarz mi się usunął przez przypadek, więc napisałam jeszcze raz.

      Usuń
    2. Ja tez kiedys nie wierzylam , ze wlasnie zostalam babcia. Bylo to 7 lat temu po raz pierwszy i bylam zdziwiona , ze nawet fajnie mi wychodzi bycie babcia. Teraz nie wyobrazam soebie jakby ich nie bylo. Czekam na kazda rozmowe na skype . Wciaz mnie czyms zaskakuja. Sa cudowne.... i chyba musze o tym w koncu post jakis urodzic .

      Usuń
  2. Jędrusik, którą pokochałam z chwilą "odkrycia" Kabaretu Starszych Panów, tak lirycznie śpiewała o czekaniu...
    http://www.youtube.com/watch?v=UJM0A6DGlVI
    Aczkolwiek jej czekanie jest raczej smutno-nostalgiczne. Twoje zaś - to wibrowanie energii. Ustawiczna pogoń ku coraz to nowym wyzwaniom. Ja często czuję cos podobnego; gdy zbliżam się do końca jakiegoś zadania, już zastanawiam sie nad kolejnym. Lubię, gdy praca organizuje mi dzień; bez niej - dzień byłby pusty.

    Piękna jest Twoja firanka! Pamiętam, jak pisałaś, że marzysz o takiej narzucie. Marzenia się - jak widać - spełniają :)
    Bez względu na problem z aparatem, efekty Twojej pracy prezentują się świetnie. Uroczy jest ten fotel z maskotkami, taki ciepły... Chyba każde dziecko marzy o takim nagromadzeniu ślicznych przytulanek. Wpadłaś na kapitalny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedz jest nizej , cos porobilam i wyszlo jak wyszlo :-)

      Usuń
  3. Wiesz , temu mojemu czekaniu nigdy nie towarzyszyl smutek . Czasami raczej obawa czy strach - tak jak to bylo i jest w przypadku choroby . Tylko przez krotki moment przestalam planowac - jak dowiedzialam sie ,ze mam raka. Ale po jakism czasie znowu wrocila chec planowania . Ja chyba jestem uzalezniona od porzadku swiata, od porzadku zdazen , od porzadku wszystkiego co ma nadejsc . I mimo , ze kocham niespodzianki to lubie miec kontrole nad tym co ma sie wydarzyc . Rozpiera mnie energia - tak , to prawda . Ale nie wiem , czy mam zwolnic , czy sie na chwile zatrzymac . Nie wiem , kiedy to wszystko dzieje sie na poziomie , ktory moje cialo da rade uniesc . Ale dzieki temu funkcjonuje normalnie , nie poddaje sie . Chyba chce tak zyc , to moje jestewstwo . I lubie w tym wszystkim siebie . Bo to chyba o to chodzi .

    OdpowiedzUsuń