sobota, 26 stycznia 2013

Szarlotka

Sobota....... nic tylko sie przytulac . Ale wiadomo , jak chlop sam w domu od dwoch miesiecy , ja wpadam tylko na weekendy i zazwyczaj leze bezsilnie na sofie to zaleglosci w domu jest co niemiara ( nie wiem jak to sie pisze - czy razem , czy osobno ) . Zmienilam posciel i wlasnie chce sie nia pochwalic . Kupilam ja on - line na Ellos.no  - no i chyba jestem zadowolona. Ale obiecalam sobie , ze jak bedziemy w Polsce to kupie sobie takiego gniecionego lnu na metry i sama poszyje poszewki , posciel i zaslony . Tylko na razie nie moge tego lnu nigdzie znalezc w necie......hm.....czyzby go nie bylo ?? Zdjecia robie jakas stara cyfrowka HP wyciagnieta gdzies z dna szuflady. COrka moja bawi sie w fotoreportera , przepraszam pracuje jako fotoreporter i potrzebuje naszego aparatu. Wiec chyba nie pozostaje teraz nic innego jak kupic inny. Poszukiwania trwaja


Wstawiam tez obiecywana stara rame z naszych okien z loftstua , moj kochany tygrys ja pomalowal i przetarl . Troche malo na niej dupereli , ale niech no ja tylko wydobrzeje na calego to zaraz ja zapelnie


W oknie stanely swieczniki od podstaw wykonane przez mojego meza, a przetarte przeze mnie . Chce , zeby zrobil ich wiecej , porozstawiam po calym domu, do lazienki tez potrzebuje - tylko wyzsze . Chce je postawic obok wanny na podlodze. Oj, zdjecia straszne, jeszcze przez to ,ze u nas ciemno, slonca nie ma a ten aparat.....eh


Nie no  - masakra jak na nie patrze  .
Kiedys dawno temu, chyba cztery lata wstecz bylismy na wycieczce nad fjordem w Sogndal . Zatrzymalismy sie jak prawdziwi turysci zjesc kanapke przy drodze. A ze przy drodze tuz bylo zejscie do fjordu, to moj T. dojzal w nim plywajaca tuz przy brzegu galaz. Byla bielutka, wytrawiona przez wode . Cudowna. Najpierw zawisla w miszkaniu ktore wynajmowalismy jako swiecznik . No i powedrowala z nami do naszego domu . Jakos trudno jest nam rozstawac sie z rzeczami, ktore a to ciezko zdobylismy kiedys, a to cofaja nas we wspomnieniach do dobrych chwil. I tak ta biala galaz wedruje z nami i doczekala sie swojego miejsca przy kominku . Obwiesilam ja czym sie dalo w kolorach bieli i szarosci. Kocham serca , sa w naszym domu wszedzie . Sa z drewna , cynku , wikliny i gdzie sie da -w oknach, na scianach , na lozku , w holu .....hm tylko chyba w lazience ich nie ma .

W domu pachnie cudnie eplekake czyli norweski jablecznik. Na kruchym ciescie z kremem migdalowym , ktorego przepis podkradlam Jammiemu Oliverovi mojemu guru w kuchni . Mam prawie wszystkie jego ksiazki, ale ostatnio tzn. w tym tygodniu dotarla do mnie nowa ksiazka kucharska ,, Smaki z Fjallbaki '' Camilli Lackberg . Troche przez sentyment do autorki ( mamy jej wszystkie wydania polskie ) a troche z ciekawosci jak jej poszlo z przepisami. Ksiazka jest fajna, przepisy bardzo proste . Troche opowiadan o Fjallbace jej rodzinnym miescie i miescie jako glowny bohater jej kryminalow. Polecam , naprawde warto.


Dotarla tez do mnie ksiazka ze znakami typograficznymi, jestem nia zachwycona tyle w niech szablonow . Czasami warto cos kupic w ciemno


A to moj ostatni zakup, ale musze na nia troche jeszcze poczekac, pewnie ze dwa tygodnie. Mam nadzieje , ze wiele sie z niej naucze .

I to tyle na dzisiaj , ide porozpalam siwiece bo juz szaro za oknami . Za malowanie sie nie biore ,  bo jakos z sil opadlam . Ta robota w domu i gotowanie zabiera tyle energi ???? Wiem , wiem...... ale to juz niedlugo wroci do normy , znowu bede miec tyle werwy co wczesniej .

Milej soboty i uroczej niedzieli :-)

5 komentarzy:

  1. Czytam, oglądam, podziwiam szczerze :)
    Świeczniki bardzo stylowe, tylko pogratulować tak znakomitego wykonania! A szarlotka prezentuje się zbyt smakowicie... Zbyt - bo u mnie zbliża się północ, a Ty narobiłaś mi apetytu na coś słodkiego :P
    Ulec? - to byłoby karygodne!

    Lepiej popatrzę na serca :) Ja także je lubię i nawet popełniłam kilka na próbę z papierowej wikliny... Ale dotychczas nie wykończyłam. Być może widok pięknych aranżacji w Twym domu zmobilizuje mnie, by w końcu się za nie wziąć ;)

    Pozdrawiam najserdeczniej,
    Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za pochwaly :-) heh, jak milo to slyszec. Takie slowa zawsze motywuja - pomimo ze i tak robisz to tylko dla siebie. Ale nasza proznosc czasami lubi aby nas ktos mile polechtal ;-)Pozdrawiam Magdo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo... Madzialena ;-)))
      Malutki ten światek, malutki a w tym naszym blogowym zaczynam się czuć jak w rodzinie ;-)))
      Ja też serducha uwielbiam... choć od serduchów bardziej jednak anioły i w moim domu to właśnie one królują ale i ja nie oparłam się urokowi serc z papierowej wikliny i wiesz co Aniu... tak sobie pomyślałam, że chciałabym Tobie te serca podarować... jak wrócę do Polski... jeśli oczywiście takie moje papierowe twory nadadzą się do Twojego ślicznego mieszkanka...

      Usuń
    2. Kocham i anioly , ale tutaj w Norwegi zawsze bylo latwiej o serca . Nie wiem dlaczego , ale oni strasznie sie w nich lubuja. Wiec chcac niechcac zakochalam sie w tym ich stylu , ktory potem stal sie i moim . Stad te serca. A anioly kocham takze . Wisza u mnie na tym niby drzewku - takie szklane . A jednego mam na polce nad lozkiem - porcelanowego . Ale znajdzie sie i miejsce dla twich - papierowych . Od razu je pokocham - napewno :-)

      Usuń
    3. To ja proszę o cierpliwość...
      Bo najpierw trza m do domku wrócić...
      a póki co... buziaki zasyłam ;-)))

      Usuń