Jeczalam , ze zima przyjsc nie chce i stalo sie . Przyszla , a jakze . Na dodatek nie jest zbyt mrozno i odsniezanie staje sie nie lada wyczynem. Tak ze zima zagoscila juz na dobre , no i wypadalo to wykorzystac - zrobilismy sobie sesje do kart swiatecznych .






Tak, wiem ze juz po Swietach, ale o nich tez wspomniec musze . W tym roku po latach wysylania dziesiatek kart do rodziny i znajomych, przyjazciol postanowilismy ( zreszta co rok o tym wspominalismy , ale od gadania do czynu zawsze daleko ) wyslac karty tylko do tych co i nam przysylaja. Oczywiscie znalazlo sie kilka kartek dla tych , co to mielismy nadzieje ze wreszcie , moze w ostatnim akcie desperacji wysla i do nas. Nie macie pojecia z jakim namaszczeniem otwieramy co roku kartki swiateczne. Ile one dla nas znacza. Tesciowie zawsze sa pierwsi. Najpierw przychodzi paczka z mnostwem slodyczy , prezentami , suszonymi owocami na gruszczonke i keks . Sa tez gazety i inne dupsy . I pomimo, ze nie sa to rzeczy bez ktorych nie da sie zyc, to zawsze uronie lze , ze ktos tam daleko o nas pamieta . Czuje sie wtedy jak mala dziewczynka na letnich koloniach . Potem sa karty od moich rodzicow, siostry , przyjaciol.... Reszty nie wymienie , bo nie ma tego za wiele. I jestem ciekawa , czy Ci co od lat od nas kartki dostawali zastanawiali sie dlaczego w tym roku nie przyslalismy. Nie wiem , czy dobrze zrobilismy, ale tak czulismy i basta.
Juz pomalu zapominam o Julemesse , czyli o jarmarku swiatecznym . Ale dzialo sie. W tym roku postanowilam zrobic przetwory z aronia. A ze aroni w ogrodzie mam w brud- mialam i soki i drzemy. Musialam cos wymyslc , zeby Norwegow do aroni przekonac. Poszperalam wiec w necie i znalazlam fajny opis ze zdjeciami. Wydrukowalam i wreczalam kazdemu , kroty srtoil dziwne miny bioracdo reki sloiczek niewiadomego pochodzenia. Wiekszosc byla zaskoczona ,, oooo , ja mam toto w ogrodzie , ale nie wiedzialem ze to mozna jesc i ze to takie zdrowe'' . Niektorzy wracali dnia nastepnego i dokupowali. Ha, znowu cwikla cieszyla sie chyba najwiekszym powodzeniem. Pozatym tego roku znalazlo sie mnostwo chetnych na moje wyroby z drewna , lampy i inne dupsy. jak nie zanudze to do konca moze wytrwacie












W miedzyczasie powstawaly kolejne komody komody i inne mebelki. Bo pomimo braku czasu , to wciaz schodze do mojego warsztaciku nie wiadomo po co i zawsze znajde pare minut na jakies malowanko . Jedna klientka zamowila sobie kolory , sama je wybrala . Coz klient nasz pan - a niech tam ma.
Poza tym mnie znudzila sie nasza szafka TV, chce ja sprzedac i zrobic nowa. W garazu stoja stare wrota od stodoly - to one posluza za tlo pod TV. Jako szafka posluzy komoda, z ktorej zostawie tylko szufladki, reszte przerobie i przemaluje. Tomek sie piekli, ze znowu cos wymyslilam , ale jakos to przezyje. Niech sie cieszy , ze nie ide do Bohus'a albo innego sklepu meblowego i nie zazycze sobie szafeczki za 20 tys koron hehe :-). Apropos Bohus'a upatrzylam sobie jeden stol i jest na mojej liscie zyczen ale oczywiscie zapewne Tomek mi og zrobi bo cena ponad 8 tysiecy troche odstrasza. Zreszta ma juz grube , stare dechy to tylko czasu potrzebuje.
Trafila nam sie tez stara komodka, ze az zasiegnelam porady kustosza staroci - skad pochodzi i jak jest stara. Okazalo sie, ze jest z lat 1850-1870 , ze stron w ktorych mieszkam czyli z Hallingdal. No i ze mam sobie ja zostawic na emeryture, bedzie na fajna wycieczke zeby stare kosci wygrzac . Jak powiedzial tak zrobilam, szafka sobie stoi , a ja na razie szukam dla niej miejsca w domu .
O swietach rozpisywac sie nie bede, bo juz chyba na wszystkich blogach o tym jest , a takze o ubieraniu swiatecznym, wiem ja moze o rozbieraniu napisze. Poza tym te swieta byly inne- po raz pierwszy chyba jak zyje nie bylo pasztetu domowej roboty . Gruszczonki zreszta tez . Suszone gruszki przelezaly na cle cale trzy tygodnie . W sobote po Nowym roku ugotowalam ten kompot i popijamy do dzisiaj ( nie wspomne o popierdywaniu przy okazji, ale to normalne po tym kompocie )
Wczoraj pozdejmowalam wiekszosc rzeczy, napisy z gipsu God Jul tez juz zdjelam z kominka .Trzeba tylko pojsc po pudla na gore, ale zwyczajnie nie chce mi sie . Teraz na ,, swieczniku '' jest przygotowywanie ostatniego pokoju goscinnego . Juz za dzien.... za dni pare...... zjada sie do nas goscie. I potrzebujemy taka ,, oaze '' dla dzieciakow, bo one podrosly w miedzyczasie i potrzebuja spokoju i samotnosci hehe . To juz nie te czasy , ze chca przesiadywac z nami. Musza miec ,, swoje '' miejsce z konsola do gier - ktorej zreszta do dzisiaj jeszcze nie mamy , telewizorem i swietym spokojem . Pomyslelismy, ze na dole w hyblu bedzie dla nich idealnie. Osobne wejscie , lazienka , mnostwo miejsca . No i swobodny dostep do spizarki - czyli sklepiku jak og nazywa nasza starsza wnuczka . Atak same lakocie :-)
Na usta cisna mi sie slowa niezadowolenia i irytacji . A to z powodu tego co widze w TV i czytam w polskich gazetach. No i jak slucham ludzi, ktorzy wciaz tam mieszkaja. Wiem , ze nie moge nic na to poradzic i zapewne zaden ze zwyklych zjadaczy chleba takich jak ja nic na to nie poradzi. Ale ,, jak zyc'' powiedzcie mi , jak zyc . A szlag mnie trafia , jak slysze ze mi latwiej. To prosze bardzo - rzuccie wszystko - rodzine , przyjaciol i wyjedzcie. I probujcie znalezc te kase na trawie, gdzie badz. A nie myslcie ze to tylko ludzie ktorych nam tu brakuje. Kino...teatry...bulwary czy parki , no i polski jezyk. Klimat tamtego zycia. To wszystko nam sie zaczyna zamazywac....ucieka gdzies. Nie mozemy tak w kazdej jednej chwili rzucic wszystkiego i przyjechac w odwiedziny, my tez pracujemy. To nie takie proste. Nigdy wczesniej nie wiedzialam co to tesknota, tesknota za sama nie wiem czym. A zeby bylo smieszniej tak bardzo wszyscy za nami tesknia , a w odiwedziny przyjezdza tylko garstka i powiem - wciaz tych samych osob. Osob na ktore zawsze moge liczyc. I chce kupic bilety , przyjade na lotnisko - ale nic ,, ich ''.... was nie moze przekonac . A przeciez nie mieszkam na koncu swiata . To tylko 2 godziny samolotem, potem 3 godziny samochodem. I wiem , ze nie bedzie lepiej. Wiem, wrecz jestem tego pewna ze bedziemy odchodzic w zapomnienie kazdego dnia wciaz bardziej i bardziej. Bo nas tam nie ma, nie jestesmy potrzebni , da sie bez nas zyc. Ot tak , po prostu .
Dobra, dosc bo sie zaraz zapedze. Pomimo braku czasu i dzielenia go pomiedzy prace, szkole , odsniezanie , wizyty u lekarza, lezenie na sofie ( a co ), czytanie ksiazek - troche mebelkow zmalowalam. No to sie pochwale .
Szczerze mowiac , nie wiem kidy powstanie nastepny post . Wciaz tyle sie dzieje - i dobrych , ale i smutnych rzeczy w moim , naszym zyciu. Jak zatesknie - to napisze . A teraz sie zbieram i uciekam do szkoly na 4 godziny nauki . Buuuuuuu
Ania