Lazienka nabiera rumiencow . Zostala juz tylko ,, kosmetyka '' - malowanie listew , jakis tam silikonik i inne dupsy , ale zawsze cos jest pierwsze i prace przeniosly sie na przedsionek i teraz nastapil czas kladzenia plytek i okladania scian . Nie wspomne , ze prace w moim hobbyromie tez zostaly przerwane . No coz , moj Tomasz tak juz ma , ze zaczyna pietnascie roznych robotek i jak to mawia ,, wszystkie schodza sie do kupy jednego dnia ''. I chyba ma racje , bo zawsze tak jest :-) Ja oczywiscie juz mu wymyslam , co bedzie nastepne . Bo gdy tylko slonce za oknem sie pojawia , to ja juz mysle o ogrodzie . I o tym , ze ogrodzenie wreszcie trzeba zrobic nowe , ze zwirek trzeba nawiesc na podjazd , ze kupic trzeba bedzie ze trzydziesci aroni i obsadzic podjazd, no i kory ze dwie przyczepki , no i meble na dolny taras z palet , no i stol z rolki po kablu , no i..... no i.... . A on sie tylko za glowe lapie i mowi , ze ja za szybka jestem , zebym zwolnila bo tak to sie nie da. Ale ja w duchu wiem, ze On tez sie juz wiosny nie moze doczekac i wyjscia na dwor ze swoja robota. A na ironie losu ostatnio bylo calkiem cieplo , snieg zaczal sie topic . Ja nawet lopate wzielam i porozgarnialam gorki ze sniegu , co to dzieciaki sobie usypaly , zeby lepiej snieg sie topil . I pomoglo . I tak sobie dwa dni temu , jak kawe na tarasie pilam pomyslalam ,, cholerka, moze w sobote zlapie grabie i zgrabie te reszte paskudnych lisci z trawnika '' . I stalo sie . Mala niespodzianka w srodku tygodnia , w lille fregad - w srode znaczy sie - wstaje z lozka , bladym switem , Brenda ciagnie mnie na ,, siku '' , wychodze i co widze ??????????? Snieg wali jak oszalaly , chyba juz od nocy , bo 10 cm napadalo . I tak padalo calusi dzien . Samochod dwa razy w ciagu dnia odsniezalam, po pracy do garazu nie wjechalam bo sie nie dalo . Trzeba bylo odsniezarke wyciagnac i odsniezyc najpierw podjazd , bo u nas troche pod gorke jest . Wiec nie dziwota , ze jak patrze na te piekna polska wiosne to mnie szlak trafia . A ja juz nawet nasionka salaty i innych roslinek zakupilam i mialam w planie to wszystko na tarasie chodowac. Ehhhh , glupota ludzka nie zna granic . A snieg lezy i nie ma zamiaru stopniec , bo nadal troche na minusie w nocy . Tak , wiem pieknie ... bialo.... na narty mozna isc . Ale ja juz chce wiosne.... wiosne !!!!
Teraz wroce jeszcze do przedpokoju na dole. Wlasciwie to nie wiem , jak to miejsce nazywac . Bo schodzi sie tam ze schodow i jest wejscie do toalety , lazienki z pralnia , do spizarni , do Tomkowych dwoch kamerlikow ( po slasku komorek , czy tez warsztacikow tatusiowych ) i sa drzwi do czesci pokojowej . Wiec za cholere nie wiem, jak nazywac to miejsce. Mowie po prostu dolny przedpokoj . Jako , ze toalete robimy w drewnie , wiec postanowilismy ciagnac ten motyw dalej . A ze w miare jedzenia apetyt rosnie , Tomek wymyslil , ze zamontuje stare drzwi od zdobycznej chatki na scianie . A niech sie ludziska zastanawiaja co tam za tymi wrotami jest . A ze one czarne to beda sie fajnie odznaczaly na tle naturalnego drewna . Mysle , ze efekt bedzie fajny, ale na to musimy jeszcze troche poczekac .
Teraz kilka zdjec z ,, dolu '' . Wiem, ze jeszcze potrzeba tam duzo pracy , ale ja juz i tak nie moge wyjsc z zachwytu .
I tak oto z pomoca Boza i znacznym zaangazowaniem Tomaszka prace postepuja , mnie sie morda cieszy i wszystko idzie ku koncowi . Jeszcze momencik , jeszcze chwileczke i .... przestane zyc na PROZACu !!! Dla tych co to nie wiedza co to takiego juz tlumacze - tabletka szczescia czyli swoisty uspakajacz ktorego kochaja amerykanie . A juz tak na serio to szlak mnie trafia bo kurz jest wszechobecny , nie moze byc inaczej skoro na dole miesza sie zaprawe a w przerwach piluje dechy !!! Panie daj mi sile, abym to przetrwala . Amen .
Milej soboty , spokoju i ..... moze kieliszek szampana ? Chcialabym cos tu dopisac ...ale Tomek by mi uszy ...co tam uszy nogi z tylka powyrywal . Moze go przekonam , moze sie zgodzi to powstanie nowy post. Powiem tylko Gratulerer med dagen i odsylam do lina . Aha , dodam jeszcze ze ja bylam dzisiaj Karolakiem .... reszta na razie niech zostanie slodka tajemnica. To tutaj
Papa . Ania
Napisałaś o hytte dla łodzi, w górach takie domki (też hytte?) z trawą na dachu służą jako domki do weekendowego spędzania czasu przez Norwegów, tak?
OdpowiedzUsuńNajbardziej zastanawia mnie ta trawa na dachu. To dla ozdoby, czy jakaś technologia budowy?
Wiesz co , napisalam ze jak hytte stoi na dzialce przyleglej do wody . Ten domek , w ktorym garazuja lodki - to båthuset . Ale napewno nie hytte. Co do trawy na dachu . Musisz pogrzebac w necie i poczytac wiecej , ja tylko tak w skrocie. To dawny system ocieplana dachu . Wieki temu w gorach nie bylo latwodostepnych materialow budowlanych . Wiec na dach walilo sie ziemie , jako material izolacyjny i obsiewalo trawa . Rosly tam nie tylko trawa, ale czasami nawet drzewka, ktore do dzisja mozna spotkac . U nas jest tego mnostwo, jak kiedys do mnie przyjedziesz w odwiedziny to Ci pokaze takie dachy z drzewkami . Teraz technika dachowa bardzo sie zmienila, ale nadal ludzie obkladaja dachy ziemia i wysiewaja specjalne mieszanki traw. Wiesz, nawet w niektorych miejscach warunkiem przy stawianiu hytte jest obowiazek polozenia ziemnego dachu, aby hytte nie odznaczala sie od terenu z widoku ptaka i nie zaburzala struktury okolicy . Ja planuje zrobic taki daszek na moim domkku na smietniki, zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale jest tego duzo w necie, tylko nie wiem czy po polsku, ale zapewne jest . Jak chodzisz do biblioteki to polecam wypozyczenie ksiazki Eldi Sandborg ,, Levende Hjem '' . To ksiazka o norweskich domach, cudne opisy i cudne zdjecia. Polecam. Ania
UsuńTo link do tej ksiazki https://bokelskere.no/bok/levende-hjem-boken-om-norske-hjem/175738/
UsuńDziękuję za wskazówki :) Dużo szperam i sama szukam różnych informacji, ale każda wskazówka i podpowiedź bardzo się dla mnie liczy. Znacznie oszczędza czas i pokazuje w którym iść kierunku.
UsuńNie musisz zaznaczać u mnie, że napisałaś odpowiedź - ja zawsze po nią na blogi wracam, ale bardzo dziękuję :) To miłe :)
Uwielbiam do ciebie wpadać i czytać o tych ciągłych przeróbkach. A to meble, a to łazienka, a to taras! Kocham Bergen, ale czasem mam ochotę uciec do starego domu pod miastem i sobie go remontować.
OdpowiedzUsuńU mnie też dzisiaj posypało, ale w mieście nic z nie zostało. Szczyty za to ośnieżone całe :)
Bergen jest cudowne, pelne magii . Ale chyba nie zamienilabym mojej sielskiej dziury na zadne miejsce. To chyba przychodzi wraz ze staroscia, ze szukasz ciszy i spokoju . I to wlasnie tutaj znalazlam. U nas dzisiaj groch z fasola, bo i snieg i slonce i deszcz - wszystko bylo na raz . Ale to juz standart :-(
UsuńAnia,ja zawsze czytam Twoje posty i rechoczę głośno:)))A żabą nie jestem:)))Co do zbieractwa to Was rozumiem:)I zapraszam do nas do trataku....to sobie,drewna nawieziecie do Norwegii że hej!!!A aronię i inne rośliny bym Ci sprzedała ajkbyś przyjechała samochodem do Redy:)Remont łazenki widzę,że już na finiszu,ale jak się ma takie dwa motywatory jak na kalendarzu to się nie dziwię:)Praca wre...a Ty jak ten króliczek z reklamy duracell....normalnie pędzisz jak szalona:)))))A zimą się nie przejmuj!!!Juz niedługo pewnie i u Was będzie wiosna!!!U nas dziś 15 stopni ale teraz leje.A wczoraj była burza!!!Pierwsza tego roku!!!Buziaki Ania.trzymaj się!!!
OdpowiedzUsuńWiesz co, mialam zamiar Cie zapytac ktoregos dnia o te aronie . Moze ktos bedzie jechal , moze by zabral. Sama nie wiem. Wiesz co, boje sie zeby te polskie nie byly za slabe na nasze mrozy . Chociaz nie mam pewnosci, ze te kupowane tutaj nie sa z holandi. Juz sama nie wiem. Ale cena kusi, bo dostalam oferte z Plantasjen i za malusi krzaczek zycza sobie 99 koron . Pomysle i jakby co napisze
UsuńKurcze, no lazienka wymiata!!!!!jak ja uwielbiam takue niesztampowe podejscie do sprawy!!!! z tym zbieractwem tez mi sie ujawnilo I to chyba z takich samych powodow jak u Ciebie, chociaz ja mam jeszcze duze obciazenie genetyczne-u nas nic sie nie wyrzucalo, wszystko kiedys mialo sie przydac....ostatnio widzialam u jednego Niemca na podworkubogromna tarcze od zegara, metalowa, az mi slinka pociekla, no niestety jeszcze mam ta bariere, nie zapytalam...pewnie wyrzucil, bo juz nie widze tego cuda, ech...pozdraeiam Cie goraco!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo i to wlasnie mnie zmotywowalo, bo widzialam jak oni to wywoza na smietnisko. I raz zapytalam i poszlo... . Nie boj sie, to nie boli . A jak nie zapytasz to potem krew Cie zalewa, albo wrzody krwawia ;-)
UsuńAniu, dobrze,że jesteś, pomysł z pozyskiwaniem starych rzeczy w tym tak wielkogabarytowych jest świetny, nie mniej jednak podziwiam Was, bo do tego trzeba samozaparcia, u nas pewnie skończyłoby się na chęciach.Ciekawa jestem efektu końcowego w łazience,tymczasem pozdrawiam i życzę werwy do dalszych dokonań:))
OdpowiedzUsuńJak tylko bedzie ukonczona napewno zaraz wrzuce zdjecia :-)
UsuńAniu, ślicznie łazienka i dolny przedpokój się prezentuje, nie mogę doczekać się efektu końcowego:) A czytając Twojego posta powiało w nim takim Wielkim optymizmem, że jeszcze teraz cały czas morda mi się śmieje:) buziaki aga
OdpowiedzUsuńWow! (to co chwilę powtarzałam czytając ten wpis) Łazienka, te dechy, ten domek!!! Jeju Aniu, ale czad! Ja też jestem zbieraczem, mój mąż jeszcze większym, od zawsze tak mam ;) Każda napotkana deska, każdy napotkany pniaczek wędruje ze mną do domu :) Ale fajna energia płynie od Was, aż żałuję, że w wakacyjną podróż wybieram się w przeciwnym kierunku, bo normalnie odwiedziłabym Was podczas naszej objazdowej podróży i na własne oczy pooglądałabym te dechy cudne :)
OdpowiedzUsuńNo proszę , dali a nie sprzedali. Co kraj to obyczaj. Co zaś się tyczy remontu - kocham drewno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
To już wiem, czemu Cie u mnie nie ma...zakopana po obowiązki- nie widać, nie słychać. A skoro nie ma to ja przyszłam do Ciebie..i co widze- wspaniałośći!! Nie mogę się doczekać efektu końcowego.Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia!!!!
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo fajnie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i zapraszam na moje Candy:-)
http://rodzinnie1.blogspot.com/2014/03/moje-pierwsze-candy.html